Tym razem do moich wschodniopruskich pieleszy postanowiłem dotrzeć starym tranzytowym szlakiem przez "korytarz" (modne ostatnio słowo do straszenia Iwanem). Chciałem zobaczyć, jak wygląda obecnie przedwojenna "nić życia" dawnej enklawy Prus Wschodnich, kolej ta połączyła bowiem najkrótszą trasą Berlin z Królewcem. To właśnie nią przejeżdżały "pociągi pod specjalnym nadzorem" z zaplombowanymi wagonami z Niemiec via Piła, Chojnice, Tczew, Malbork.
Ruszam z Ziemniaczkowa Wlkp. "ciężko rannym" pociągiem 821 do Piły. Na czele pięknie odmalowana EU07 077 :) tyle siódemkowego szczęścia naraz - nieźle się zaczyna! Szał zielonego malowania na PKP przybiera czasem szokujące efekty (ogórki z jajecznicą!!!). Za to w barwach narodowych ruszył odcinkiem Wągrowiec-Poznań-Gorzów Wlkp. pierwszy autobus szynowy produkcji rodzimej ZNTK (ech gdyby tak na szlaku do Gołdapi, Węgorzewa czy Bartoszyc!).
Już pod Obornikami i Chodzieżą całkiem niezłe widoczki, gdyby jeszcze nie te pajęczyny nad głową... W Pile (po dłuższej przerwie na bunkrologię) wsiadam do tczewskiego 75740 złożonego z 4 Bhp'ów i SU45 182 na czele. Klimaty jak w mazurskich lasach, ta linia już dawno przestała być
dwutorowa. W rejonach przystanków widać jeszcze świeżo zaorane torowiska -
nieciekawie to wróży całemu odcinkowi aż po "węglówkę". Wierzchowo Człuchowskie
- ongiś duża stacja przygraniczna, zachował się nawet budynek parowozowni i
obrotnica. Było tu wiele torów i bocznic, kilka peronów... Wyobraźnia pracuje -
zaraz wejdą celnicy i krzykną "Zollkontrolle!", plomba na drzwi i hajda w
"korytarz", tymczasem ... proszę przygotować bilety - ech to tylko rewizyjny. Po
8 minutach jestem już "w Polsce" - stacja Chojnice. Rankiem 1 IX 1939 roku, podobnie jak pod Tczewem, fiaskiem zakończyła się niemiecka próba opanowania tego kluczowego nadgranicznego węzła. Coraz bardziej zapuszczone stacyjki i przystanki, wiele już zlikwidowanych m.in. Krojanty, słynące z efektownej szarży konnej na wozy pancerne (przez pomyłkę - ale jednak). Czarna Woda, dołem mijamy przedwojenną "kolej francuską" - czyli magistralę węglową Śląsk - Gdynia,
z ominięciem W.M.G. Wiadukt nade mną w nieciekawym stanie (tylko jedna nitka), odcinek
na północ od "tranzytówki" też pewnie skazany na zamknięcie... Ale od Czarnej
Wody i dalej Kaliskiej widać już prace torowe. Znów linia staje się dwutorówką, robi
się ruch jak na CMK, pojawia się "elekśtryka". W Starogardzie śmigają już
gdańskie tramwajEN-ki, a pod Tczewem na zjeździe od strony Bydgoszczy czeka na nas
cierpliwie "Bolek i Lolek" z tasiemcem węglarek. Wreszcie osiągam "Koluszki
północy" czyli węzeł tczewski. Dziwne odkrycie... ciekawe, czy gdyby nie firma
pana Janzena z Elbląga, perony w Tczewie ułożone by były z darni?
Te płytki to najlepszy znak, że Prusy "za miedzą". Miałem dość czasu na nocne zwiedzanko i obserwacje. Zdziwiłem się nieco masą pociągów bagażowych, a także składów dalekobieżnych z platformami dla samochodów pasażerów. A gdyby tak wreszcie
zapakować te cholerne TIR-y między Terespolem a Kunowicami? Tym, którzy nie
widzieli, polecam także nocne obserwacje pracy torowców i składów ratunkowych. Coś
pięknego :) te neonki, światełka, choinki ... (Zostawić) Las Vegas na szynach. Bladym
świtem "Tyku-Tykam" do Elbląga. Za miniaturowym mostkiem na jakiejś małej
rzeczce (Wisła chyba czy jakoś tak) wjeżdżam na teren Wolnego Miasta Gdańsk (był
to nadal polski obszar celny). Kałdowo - znowu jacyś celnicy kręcą się po
wagonie - z Rotą na ustach nie oddam im biletu!!! Nogat i już Prusy. Po
odebranych morzu terenach i najstarszą tutejszą linia kolejową docieram do
Elbląga. Można się trochę drzemnąć na słoneczku w oczekiwaniu na 9123 do
Fromborka. Wreszcie trzeszczy szczekaczka "plim-plong, ziam-dziam, ..ciąg oso..y
szszsz do Bra.iewa odjedzie z peronuuuu szszszsz" - klimaty jak w "Misiu".
Pociąg - szumna nazwa, właściwie to SM42 722 plus bonanza (szt.1, słownie-
jeden). Teraz przydałby się milicjant i tekst: "A gdyby tu wnuczek z grupą
harcerzy udawał się na akcję Frombork 2002, to jak by wsiadł...?". Może taniej
byłoby podstawić WM-kę z ławeczkami ogrodowymi na pace? Okazało się, że
szczytem rozpusty na pętli Elbląg - Frombork - Braniewo - Słobity - Elbląg były wówczas
Stonki z dwoma wagonami! Ot po prostu taka "bocznica osobowa". (Na szczęście w 2004 roku pojawiła się nadzieja, bo "linią zalewową" kursuje pierwszy warmińsko-mazurski szynobus PESA). Nie sprawdziły się natomiast zapowiedzi, że linię przejmie spółka
Tramwaje Elbląskie. Jak się tu śmieją "Olsztyńskie sieci tramwajowe - oddział
zamiejscowy w Elblągu" :) Punktem honoru każdego elblążanina jest pojechać do
stolicy województwa i prosić w kioskach o bilety tramwajowe :-P Ruszamy planowo -
obłożenie 90%. Za obwodnicą Elbląg-Zdrój i robi się problem. Ludzie po prostu
chcieliby pojechać przy pięknej pogodzie na plaże do Nadbrzeża, Suchacza czy Kadyn a tu ciężko się wcisnąć! Ot
polityka!!! Za to mam wrażenie, jakbym podróżował kolejami po Indiach - upały i tłum wiszących ludzi. Brzeg Zalewu Wiślanego tuż za oknem, zaczyna przypominać niestety mazurskie jeziora. Grodzone wąsko działki z bezczelnie wycinanymi trzcinami nie pozwolą wkrótce tu przejść! Sardynkowa bonanza luzuje się dopiero w Tolkmicku. Według kol. Michała (i nie tylko!) najpiękniejszej w województwie. Potem "Stonka" sunie prawie po plaży do przystanku Święty Kamień przy leśniczówce. Nadal nie rozumiem, jakim cudem nie zlikwidowanego - czyżby w dyrekcji PKP był jakiś stary pruski czarownik od obrzędów na tym kamieniu? Następnie z trudem przedzieramy się przez trzcinowiska
- że też mechanik lokomotywy drogi tu nie pomyli :) i już Frombork, tu dłuższa przerwa (casus Piła) i liczne atrakcje historyczne. Właściwie dopiero następnego dnia miałem jechać do Słobit, ale coś po południu pogoda zaczęła szwankować ("przeczuwając zmianę pogody zawróć ze szlaku na Żywca"). Szybka korekta
planów - kierunek Braniewo via policjant "Stępień". W Braniewie o dziwo dość duży ruch towarowy. Rumun śmigał tam i z powrotem z różnymi składami. Z chwilę rozpętała się potężna burza z "poziomym" deszczem, szkoda że akurat w tym momencie przetoczył się Gagarin w stronę Gronowa. Po deszczu trudna decyzja...
nocleg - czy ruszać na szlak Słobity-Orneta? Może "drogę wskaże kostka"? Ale czy
ja jestem z Discovery Channel, albo z cukru? Najwyżej będzie "przyjemnie i
wilgotno"... Bilety niestety "tramwajowe" - cienka pamiątka. Z Braniewa
wyjeżdżam składem "big-lux" (dwie bonanzy +SM). Za Bemowizną most na Pasłęce -
opuszczam na jeden dzień Warmię. Pod Wielewem duży wiadukt "Berlinki RAB -
zagubionej
autostrady połamanych wiaduktów" :) Kawałek dalej rozpoczyna się seria tajemniczych bocznic dawnego WRP. Dwu-trzykilometrowe bocznice: Wielewo, Chruściel i Kurowo Braniewskie (2 szt.) posiadają rampy i wyjazdy na oba kierunki. Co dziwne są one w doskonałym stanie (czasem lepszym niż linia!). Dokładny opis WRP Braniewo jest już na stronie głównej Kolej na Mazurach. Cała linia Braniewo-Bogaczewo była do niedawna dwutorowa (choć
drugi - szeroki tor - porastały już krzewy), a obecnie większość nieużywanego już rozebrano.
Kolej umiera tu cichutko i powoli... tak wygląda "polskie otwarcie" na
Kaliningrad. Rewizyjny wietrząc podstęp ogląda mój bilet, coś mu cena nie pasuje
"a dokąd to" - pyta wreszcie. "Do Ornety z przesiadką na trampki w Słobitach" -
zdziwienie ... "chyba świr" - myśli sobie zapewne (z czym w całej rozciągłości się
zgadzam). Wreszcie jedyny większy zakręt na tej "trasie od linijki rysowanej" i
już zbliżają się Słobity. Gwałtowne szarpnięcie za drzwi, szalony pęd powietrza, miga czerwone światełko, chwytam za rączkę spadochronu... 3-2-1 skooooook!!!
UWAGA !!! Od 01 IV 2004 roku zawieszono ruch pociągów osobowych na linii przez Młynary. Może już nigdy nie dojedziecie kursowym składem do Słobit :( !!! Pozostała jedynie pośpieszna "Kalinka" do/z Kaliningradu i "zwiedzanie" linii "przez okno", bo jedyny postój jest w Młynarach.Fotoreportaż z 2003 z rejonu Braniewa, Elbląga znajdziecie na witrynie
www.ostbahninfo.de, więcej informacji o warmińsko mazurskim odcinku Ostbahn'u w opisie WRP Braniewo na
stronie głównej oraz na stronie
www.ostbahn.net.