Cezary Markiel 2002-2004




Linia Pisz - Dłutowo nie obfituje w jakieś "fajerwerki" w postaci wielkich mostów, wiaduktów, pokonywania głębokich wąwozów czy dolin. Do niedawna była to idealna trasa dla początkujących (bez urazy!). Torowisko nie było tu bowiem zarośnięte krzewami, pobliski brzeg Pisy dawał świetne możliwości biwaków i w każdej niemal chwili można było podejść na równoległą szosę i wrócić do miast. Co ciekawe, zachowały się tu wyjątkowo dobrze rampy kolejowe w rejonach dawnych stacji i przystanków. Niestety - nastąpił pamiętny "Dzień Wiatrołomności" 4 VII 2002 r., gdy huragan położył we wschodniej części Puszczy Piskiej ponad 12 tysięcy hektarów lasu. W rejonie Borek i doliny rzeczki Bogumiłki torowisko zostało dosłownie zasypane setkami połamanych drzew i minie wiele miesięcy (a nawet lat), zanim leśnicy usuną wszystkie ślady huraganu. Niestety - podczas nowego zalesiania, chodzić po tym terenie nie będzie można, a w wielu miejscach znikną również ostatecznie wszelkie ślady kolei.

Nieco historii

Dworzec kolejowy w Piszu. Pocztówka sprzed I wojny światowej.     Nie przypadkiem, zasadniczy kierunek komunikacyjny w powiecie piskim przebiegał (i przebiega nadal) na osi północ - południe, wzdłuż wschodniego brzegu rzeki Pisy i dalej do Giżycka. Już we wczesnym średniowieczu istniał w tym miejscu szlak handlowy, wiodący z Mazowsza do krainy Prusów. Także Pisę przez wiele wieków wykorzystywano jako dogodną drogę wodną, którą spławiano drzewo z Puszczy Piskiej, zboża i inne towary handlowe. Okres "prosperity" przypadł na pierwsze lata XIX wieku, kiedy to za sprawą piskiego kupca Meyera Pisą, Narwią i Wisłą regularnie pływały statki do Elbląga i Gdańska. Niestety, agresywna polityka Hohenzollernów ograniczała ruch z i do Polski, na rzecz szlaków wewnętrznych w Prusach, zbiegających się głównie w Królewcu i Olsztynie. W 1823 roku Prusy zamknęły granicę z Królestwem Polskim. Nowym kanałem Jeglińskim (1849 r.) skierowano transport wodny w odwrotnym kierunku. Już w latach 1867-1870 powstała szosa Dłutowo - Pisz, a na początku XX w. przystąpiono do budowy kolei. Omawiany szlak kolejowy był de facto ostatnią częścią linii z Giżycka, o wyraźnie militarnym charakterze. Umożliwiał bowiem szybką dyslokację wojska i zaopatrzenia z serca wschodniopruskich fortyfikacji - Twierdzy Boyen - ku granicy Prus. Dlatego właśnie ani kajzerowskie Niemcy, ani carska Rosja (a później II Rzeczpospolita) nie były zbytnio zainteresowane przedłużaniem kolei przez granicę ku Łomży. Tylko w okresach wojen światowych, walczące armie dociągały tę linię do Kolna - krążyło jednak nad nią jakieś fatum i nigdy nie utrzymała się tam dłużej.
    W dniu 1 IX 1908 r. oddano oficjalnie do użytku drogę żelazną Pisz-Dłutowo i wg rozkładów znajdowały się na niej następujące stacje, przystanki i ładownie kolejowe (* - bez funkcji ruchu osobowego):


00.00 km.....................................Pisz [Johannisburg]
02.41 km...Pisz [Betriebsbahnhof] mijanka i posterunek odgałęź.*
07.00 km..................Wilki [Wilkenhof] - ładownia towarowa*
09.73 km.......................Kałęczyn [Kallenzinnen-Dreifelde]
13.67 km..........................Dziadowo [Dziadowen-Königstal]
~16.00 km................Paski Wlk. [Pasken] - ładownia towarowa* 
~17.00 km..................Rakówko [Rakowen] - ładownia towarowa* 
18.53 km...........................................Jeże [Gehsen]
21.21 km...........................Dłutowo [Dlottowen-Fischborn]
28.00 km....Kolno Wąskotorowe [linia wojskowa* 1915-23/1941-44?]

    Według nomenklatury Deutsche Reichsbahn, Pisz posiadał status stacji kolejowej 1 klasy (a więc taki sam jak Królewiec czy Olsztyn!), Dłutowo było stacją 4 klasy, a pozostałe: Kałęczyn, Dziadowo i Jeże to przystanki kolejowe z ładowniami (dwu- trzy torowe z rozjazdami). Paski, Kałęczyn i Wilki były ładowniami tartacznymi z rampami bocznymi, a Pisz-Betriebsbahnof to stacja mijankowa-odgałęźna. Pierwszy rozkład jazdy z 1908 roku z archiwum Tomasza Sokołowskiego (podziękowania!) przewidywał na tę trasę 3 pary pociągów. Już wówczas musiała istnieć w Dłutowie szopa, z której parowóz obsługiwał wahadłowe pociągi od 6:14 a 23:44.

ODJAZDYS t a c j e PRZYJAZDY
Odjazd 8.30 15.30 23.00 Pisz 6.55 13.06 21.00 Przyjazd
v 6.48 15.48 23.09 Kałęczyn 6.38 12.36 20.43 ^
v 8.56 15.56 23.28 Dziadowo 6.30 12.24 20.34 ^
v 9.06 16.06 23.39 Jeże 6.20 12.10 20.23 ^
Przyjazd 9.11 16.11 23.44 Dłutowo 6.14 12.00 20.16 Odjazd


Wysadzony most kolejowy w Piszu. Pocztówka z 1915 roku.     W latach I wojny światowej linia dłutowska została poważnie zniszczona wraz ze strategicznym mostem na Pisie, obsługującym także linię do Ełku. Jesienią 1914 r. Rosjanie, nie mający dogodnych linii transportowych do tej części opanowanych Prus Wschodnich, postanowili wybudować szybko wojskową linię szerokotorową ze Śniadowa przez Łomżę, Kolno do Dłutowa. Prace prowadzono od strony południowej - ukończono linię do Łomży i północnej - tu zdążono wybudować tylko nasyp z Kolna do Wincenty. Wielki pośpiech spowodował "bylejakość" - piaskowym nasypem poprzecinano wszelkie drogi, bez budowy w tych miejscach choćby przejazdów. Sytuacja frontowa w latach 1915/16r. spowodowała, że również Niemcy rozbudowali sieć wojskowych kolei wąskotorowych (600 mm) ze Spychowa na Kurpiowszczyznę i odgałęzieniami m.in. do Kolna. Po opanowaniu wschodniego brzegu Pisy, północnego Mazowsza i Podlasia, postanowiono połączyć tę sieć z linią z Pisza (zamykając w ten sposób pętlę Spychowo-Myszyniec-Dęby-Kolno-Dłutowo-Pisz). Wybudowano wówczas na Wincencie duży drewniany most kolejowy i przedłużono linię normalnotorową z Dłutowa po Kolno, kładąc tor na rosyjskim nasypie. Stacja przeładunkowa z toru szerokiego na wąski znajdować się miała w Kolnie.
    Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, planowano uruchomić połączenie transgraniczne Kolno-Pisz, jednak ze względu na sytuację polityczną (wojna celna) nigdy do tego nie doszło. W 1923 r. rozebrano most na Wincencie i tor po polskiej stronie. Odnaleziona ostatnio przez Piotra Gawrysiaka inwentaryzacja stacji Dłutowo z 1923 r. nie wykazuje już praktycznie żadnych elementów infrastruktury, torów, nasypu itp. po tym połączeniu! Także polskie źródła (sprawozdania Sejmiku Powiatowego) odnalezione przez Pana Karola J. Stachelskiego wzmiankują "wyrównanie nasypu" w 1923 roku, tak więc linia już wówczas nie istniała. W okresie międzywojennym na linii Pisz - Dłutowo nie było wielkiego ruchu pasażerskiego, wg rozkładów jazdy kursował tu codziennie tylko jeden pociąg (tam i z powrotem), drugi tylko w niektóre dni tygodnia. Ruch osobowy zwiększył się pod koniec II wojny, zapewne na skutek powiększenia ilostanu "zdobycznego" taboru. Rozkład jazdy z Kursbuch'a 1944 przewidywał 3 pary pociągów plus dodatkowy (tylko w określone dni) kurs 1257/1258.

ODJAZDYS t a c j e PRZYJAZDY
Nr pociągu1251 1255 1257*1259 1252 1256 1258* 1260 Nr pociągu
Odjazd 6.02 13.12 16.52 19.42 Pisz 7.45 15.15 18.45 21.25 Przyjazd
v 6.18 13.28 17.08 19.58 Kałęczyn 7.29 14.59 18.29 21.09 ^
v 6.26 13.36 17.16 20.06 Dziadowo 7.22 14.52 18.22 21.02 ^
v 6.34 13.44 17.24 20.14 Jeże 7.14 14.44 18.14 20.54 ^
Przyjazd 6.39 13.49 17.29 20.19 Dłutowo 7.09 14.39 18.09 20.49 Odjazd

    Po linii dłutowskiej prowadzono znaczny ruch towarowy - o czym świadczy duża ilość ramp załadowczych (także z wagami kolejowymi). Transportowano stąd głównie drzewo i produkty rolne. Wg danych Reichsbahndirektion Königsberg (dla Lokbahnhof Johannisburg) trasę obsługiwały dwie lokomotywy serii 91 (Tki3) o numerach 973 i 975. Wykorzystywane były one również dla obsługi całego węzła kolejowego w Piszu.
Parowozownia w Piszu - widok po zniszczeniach 1914-15. Po prawej zbiornik wieży wodnej. Pocztówka ze zbiorów Grzegorza Putkowskiego.     Sytuacja zmieniła się znów, gdy na skutek wojny z Polską i Paktu Ribbentrop-Mołotow ustalono na Pisie i Wincencie nową "granicę przyjaźni" między III Rzeszą i ZSRR. Kolej stała się potrzebna do transportu materiałów budowlanych na potrzeby powstających niemieckich fortyfikacji granicznych. Np. na zachodnim brzegu Pisy przedłużono jesienią 1940 r. linię wąskotorową z Turośli przez Kozioł pod Jeże (most na Pisie ?). Prace wykonali jeńcy francuscy (!) z jednego z podobozów jenieckich w Zbójnej. Po opanowaniu Podlasia w czerwcu 1941 r., Niemcy odbudowali prawdopodobnie połączenie do Kolna, ale tym razem jako wąskotorowe. Węzłem przeładunkowym, z sieci Myszynieckich Kolei Wąskotorowych na tor normalny, stała się więc stacja w Dłutowie. Na mapach niemieckich z okresu II wojny [udostępnionych przez Michała Kaweckiego] zaznaczane było połączenie kolejowe z Dłutowa przez Kolno do Łomży i linii Ostrołęka - Białystok (Śniadowo), z dalszą rozbudową do Czyżewa na linii Białystok-Warszawa! "Istniało" również połączenie Kolno-Szczuczyn-Grajewo! Nie ma jednak 100% pewności, czy to nie tylko plany budowlane i czy kiedykolwiek położono tam tory... i jakie tory? Mieszkańcy okolic Kolna wspomniają do dziś kursujące tam w czasie wojny "drenzyny"! Do tych zagadek jeszcze wrócę przy opisie z terenu...
    Nadszedł XXI wiek - umarła już tu kolej, zamiera ruch wodny na Pisie, pozostała tylko wąska asfaltowa nitka, zagubiona gdzieś w mazurskich lasach... brakuje dziś takich dogodnych szlaków komunikacyjnych z Mazowsza do Krainy Wielkich Jezior, a przekonał się o tym każdy, kto próbował choć raz w letni weekend dojechać szybko (i bezpiecznie) z Warszawy do Giżycka i wrócić na czas :(
    W kilku miejscach trasę pokonywałem trzy razy i to w różnych kierunkach (nie licząc lat poprzednich), opis jednak poukładam od strony Pisza. Fotografie ze względu na słońce wykonywane były często w kierunku przeciwnym (północnym lub zachodnim).

Olsztyn - Pisz

    Do Pisza dotarłem dalekobieżnym "prestiżowcem" Litzmanstadt Fabrik - Jańsbork, niestety ogałacanym z całego "prestiżu" już w Olsztynie. Odpina się oczywiście szybko Pszczółkę i połowę wagonów (4 z 8). Wagony nadzwyczaj komfortowe - nówki sztuki, 2-ki jak stare 1-ki, czyściutko, firaneczki, etc. No i niestety, jak to na "bocznicy pasażerskiej" podtaczają nam StoM-kę. Żeby choć tę żółtą kolorowankę-polsacika, który jeździł na Wielbark - a nie to zwykłe zielone robactwo, latające najwyżej na Aviko. Potem jeszcze przez ok. dwa tygodnie, co kilka dni obserwowałem ruch w Piszu i nie kursowała tu żadna inna "zwierzyna" pod aparat. PKP chyba już oszczędza tutejsze torowiska - na lekkich Stonkach zawsze pociągną te 2-3 lata więcej. Na taką traskę idealne byłyby autobusy szynowe, bazujące w Szczytnie i wahadłami dojeżdżające w 4 strony :) ech marzenia... Linia Olsztyn - Pisz umiera powoli i cichutko, choć kiedyś w rozmowie z kierownikiem pociągu usłyszałem, że w dyrekcji PKP są ludzie posiadający pod Rucianem i Piszem domki letniskowe i tylko dlatego jeszcze jej nie zamknięto... Jeżeli miałby to być sposób na przetrwanie ostatniej linii, to władze Pisza powinny jeszcze do tych domków dopłacać :)
    Ruszamy z niezłym obłożeniem (50-60% !) i odcinek Olsztyn - Marcinkowo pokonujemy śpiewająco. W Marcinkowie jest jakaś solidna bocznica idąca na płd. wsch. Nigdy nie widziałem tu takiego ruchu, jak w tym roku. Czekała już pod semaforem ustawiona zdawka z drzewem i jakimiś dodatkami, druga się formowała... Wielki pęd i ruch na tej trasie kończy się już jednak pod Pasymiem. Pierwsza V 40-ka na esach floresach pod Purdką, a potem naliczyłem jeszcze 5 hamowań (3 x 30 i 2 maxy). Za Gromem do Szczytna znowu 3 x 30 urozmaicone jedną 50. Załamka - odcinają chyba już planowo Szczytno od Olsztyna! W Szczytnie czekamy pół godziny na mijankę z osobowym z Pisza (spóźnił się już w tamtą stronę). Za to multum ludzi w obie strony wsiada i wysiada. Był moment, że na peronach czekało ponad 100 osób, no tak - w końcu do zamknięcia w zeszłym roku linii wielbarskiej, a w 1994 r. linii do Biskupca Reszelskiego, był tu duży węzeł!!! Co będzie, jak zabraknie tu kolei? W Szczytnie pięknie zachował się jeden z ostatnich oryginalnych, wielkich pruskich dworców kolejowych - to już właściwie zabytek! Nadjeżdża wreszcie "zdawka osobowa" z Pisza... ech, znowu tylko Stonka. O dziwo za Szczytnem jest o niebo lepiej z Vmax, psuje się dopiero za Kolonią. Ale od Karwicy Mazurskiej znowu szybciutko z pojedynczymi już tylko problemami. Piękna Puszcza Piska na wyciągnięcie ręki, wystarczy się mocniej wychylić :) - na szczęście tu huragan nie doszedł! Szeroki Bór - stacyjka im. Hermanna Göringa :) z tajemniczą leśną bocznicą do jego dawnej kwatery głównej. Od strony szosy Ruciane-Pisz dochodzi stary nasyp linii kolejowej z Orzysza... czas się pakować! 101,9 km od Olsztyna, mamy ok. 40 minut w plecy... nieźle jak na "dalekobieżny" - 3 godzinki takiej fajnej podróży - i tak mi mało :)

Stacja Pisz

Dworzec kolejowy w Piszu - widok od strony miasta. Pocztówka z okresu międzywojennego.     Straśne tutok ruchi latoś, jak jakejsi jarmark f Surażu. Oprócz naszego składu, z manewrującą teraz lokomotywą, jest tu także ełcka Stonka, frunąca akurat na bocznicę do Holzwerku, całe stado lor z drzewem i ciągle ładowane są nowe! Na dawnych "buraczanych" rampach (po północnej stronie) leży teraz "spakowana" Puszcza Piska - efekt lipcowego wiaterku.
    Pierwszą tutejszą linią kolejową było właśnie przebyte połączenie ze Szczytna (Olsztyna), uruchomione 15 VIII 1884 r. W rok później linia ta została przedłużona przez Białą Piską do Ełku. Do rangi węzła kolejowego Pisz awansował 15 XI 1905 r. w związku z oddaniem do ruchu połączenia z Orzysza, przedłużonego niecałe trzy lata później do Dłutowa. Z każdą nową linią rozbudowywano tutejszą stację i jej zaplecze techniczne. Znajdował się tu okazały budynek dworcowy - zniszczony niestety całkowicie w 1945 r. [można go obejrzeć na starych pocztówkach w galerii Galindii - strony miłośników Pisza]. Na jego fundamencie stoi dziś praktyczny, ale bezstylowy dworzec pamiętający czasy tow. Wiesława, mieszczący również nastawnię dysponującą.
    Pisz posiadał podobne zaplecze techniczne jak stacja w Orzyszu. Za dzisiejszym dworcem PKS znajdowała się pięciostanowiskowa parowozownia z obrotnicą i stacją nawęglania, po której pozostały betonowe "megality" (podpory żurawi węglowych) oraz budynek ukryty w krzakach. Szczególnie okazała jest tutejsza wieża ciśnień wraz z budynkami pomocniczymi i dwoma zabytkowymi żurawiami wodnymi (pamiętam jeszcze wodowania parowozów!). Po północnej stronie stacji wybudowano solidną rampę przeładunkową z obszernym placem i barakami magazynowymi. Druga, nieco mniejsza, znajduje się po stronie południowej, bliżej wyjazdu na Ełk (ul. Dworcowa). Ze stacji wychodziły trzy zasadnicze tory szlakowe: na Orzysz, Ruciane-Nidę oraz nietypowo wspólny tor na Ełk i Dłutowo. Od zasadniczych torów przejazdowych odchodziły także bocznice: na zachód do bindugi- małego portu na Pisie (tor równoległy do ełckiego), na teren cegielni (rozgałęzione za nastawnią zachodnią) oraz do parowozowni i stanowisk pobierania węgla (w rejonie wieży ciśnień). Być może bocznica do bindugi była pozostałością przygotowań do rozbudowy mostu pod drugi tor (odrębnie na Ełk i Dłutowo). Hipoteza prawdopodopobne o tyle, iż po obu stronach Pisy były dwu- i trzytorowe dojazdy! W miejscu obecnej bocznicy "Sklejki" funkcjonowała kolejka wąskotorowa obsługująca piskie zakłady drzewne.
    W okresie międzywojennym z węzła piskiego odjeżdżało codziennie kilkanaście par pociągów osobowych we wszystkich kierunkach, z najdłuższym kursem do Królewca przez Ruciane-Lidzbark-Cynty. Co ciekawe, w Niemczech już od 1934 roku rozpoczęto wprowdzanie do ruchu wagonów motorowych VT 137, które przejęły niemal caly ruch pasażerski na linii Olsztyn-Pisz-Elk. Dopiero wojenne ograniczenia (VT zabrano dla potrzeb Wehrmachtu) i braki paliw ropopochodnych zmusiły do powrotu trakcji parowej. Ówczesna tablica z rozkładem jazdy (1944 r.) mogłaby przyprawić dziś o zawrót głowy!!!

ODJAZDY                       S T A C J A   P I S Z                     PRZYJAZDY

 12:42               KRÓLEWIEC     01:05, 19:34
[przez Ruciane, Mrągowo, Czerwonkę, Lidzbark Wrm.]
 04:54, 07:58, 12:30, 16:25, 21:30    OLSZTYN    08:19, 12:23, 16:22, 20:48, 00:29
[przez Ruciane, Szczytno]
 05:05, 08:25, 12:28, 16:31    EŁK    07:54, 12:26, 16:19, 22:15
[przez Białą Piską]
 04:54, 10:12, 14:47, 20:08    GIŻYCKO    08:45, 14:11, 19:28, 01:01
[przez Orzysz, Miłki]
 06:19, 12:42, 20:23    CZERWONKA     01:05, 08:41, 19:34
[przez Ruciane, Mrągowo]
 12:42                          LIDZBARK WRM.     01:05, 08:41, 19:34
[przez Ruciane, Mrągowo]
 06:02, 13:12, 16:52*, 19:42    DŁUTOWO    07:45, 15:15, 18:45*, 21:25
[przez Jeże]
 04:54, 06:19, 07:58, 12:30,    RUCIANE    01:05, 08:19, 08:41, 12:23,
12:42, 16:25, 20:23, 21:30
 [przez Szeroki Bór]  16:22, 19:34, 20:48, 00:29 

    Ostatni cywilny pociąg ewakuacyjny opuścił Pisz wieczorem 23 I 1945 r., kierując się jedynym ocalałym torem na Orzysz. Wyglądał upiornie - dwie lokomotywy i masa zamarzających z zimna ludzi, siedzących na odkrytych lorach. Tego dnia, maszyniści sami musieli obsługiwać zwrotnice i inne urządzenia kolejowe, bo wszyscy inni pracownicy już uciekli. Ostatnie niemieckie oddziały osłonowe wysadziły w powietrze wszelkie przeprawy mostowe - w tym most kolejowy na Pisie. Dzień później nastąpił Czas Apokalipsy - nadeszli czerwonoarmiści. Po zniszczeniu niemal całej infrastruktury stacyjnej i wywiezieniu szyn, wszelkie koleje przestały tu istnieć.
    Polscy osadnicy i rdzenni Mazurzy, przybywający od strony Olsztyna, mogli dojechać tylko do Szczytna - dalej linia była rozebrana. W latach 1947-48, staraniem władz i polskich służb kolejowych, uruchomiono połączenie Pisz-Szczytno (Olsztyn), a w trzy lata później Pisz-Ełk. W nowej powojennej sytuacji polityczno - militarnej priorytetem były linie o kierunku równoleżnikowym (wschód-zachód), więc odbudowa nieczynnej linii Giżycko-Dłutowo-Kolno i ewentualnego połączenia z Łomżą (i Warszawą) została odsunięta w nieznaną przyszłość. Do sprawy powrócono raz jeszcze w latach 70, ale złoty sen o "10 potędze świata" szybko się skończył a wraz z nim plany budowy takiej linii. Wielka szkoda, dziś taka najkrótsza "turystyczna" trasa W-wa - Giżycko miałaby szansę na przetrwanie i rozwój.

Dworzec kolejowy w Piszu. Pocztówka sprzed I wojny światowej.     W Piszu przy stacji dobudowano dwie bocznice normalnotorowe - krótszą przy nastawni wschodniej i dłuższą - w związku z rozbudową piskich zakładów drzewnych na przełomie lat 60/70. Ta ostatnia liczy ponad 2 km i okrąża Pisz od południowego zachodu (niemal dokładnie po trasie przedwojennej wąskotorówki). Wbrew pozorom, ruch na stacji piskiej stale rósł jeszcze długo po wojnie. Przychodziły i wychodziły stąd duże nadania towarowe (głównie materiały drzewne i rolne). W latach 70-80 manewrowała stale w Piszu jakaś Ol-ka lub Ty2, obsługujące liczne składy zdawcze. Ruch osobowy także był duży, codziennie setki ludzi dojeżdżały do pracy i szkół. Z Pisza można było bezpośrednio dojechać pociągiem pospiesznym "Pogoria" na Śląsk aż do Raciborza, do Warszawy słynną "Strzałą Północy" :) do Trójmiasta, Białegostoku i Suwałk. W sezonie odjeżdżało lub mijało się tu codziennie osiem par pociągów osobowych!
    Wydłużały się niestety czasy przejazdów - skutek braku remontów torowisk, niszczonych szybko przez ciężkie spalinowe lokomotywy i cholerne NRD-owskie wynalazki Bhp (wagony piętrowe). Tutejszy transport, w miejsce zdezelowanych pociągów i szyn, przejmowały równie zdezelowane i smrodzące samochody (i TIR-y!) oraz dziurawe szosy. Nikt nie liczył rentowności kolei, porównując choćby ogromne koszty napraw dróg, ich zatkanie (czas), marnotrawstwo paliw, czy zanieczyszczanie ołowiem Zielonych Płuc Polski. Gdyby tak spojrzeć - kolej jest najtańsza i najbardziej przyjazna środowisku!
    Od 1993 roku ruch kolejowy szybko malał, zawieszano co kilka lat kolejne pociągi dalekobieżne. Szczególnie ograniczano przejazdy na zrujnowanym odcinku ełckim. Padły tam lokalne zakłady pracy i PGR-y, korzystające z przewozów PKP. Nie było już pracy, do której można by dowozić ludzi. Składy z Olsztyna "nocowały" więc bezczynnie w Piszu, a sama lokomotywa jechała dalej do Ełku. Jak maszynista się zlitował, można się było zabrać... Taki transport (kilku)osobowy nie dożył XXI wieku. Przedostatnia pod nóż poszła warszawska "Strzała Północy" 29 II 2000 r. Był to zły znak, niewiele ponad miesiąc później - 2 kwietnia - odjechał ostatni pociąg osobowy z Pisza na wschód. Relacją z tej smutnej "uroczystości" służy Michał Kawecki, znajdziecie tam także historyczne już rozkłady jazdy stacji Pisz.
    Pod koniec 2002 r. kursowały codziennie 3 pary pociągów do/z Olsztyna, a w wakacje dodatkowo ostatnia nadzieja tej linii - Łódź Fabryczna - W-wa - Olsztyn - Pisz. Ruch odbywał się tu jak na typowej stacji końcowej - przyjazd z Olsztyna, "obgonienie" 4 wagonów SM-ką i powrót. Jedyny dłuższy postój (5h) miał przyjeżdżający tuż przed północą 96827, kontynuator tradycji dawnego 51821 - zwanego "Sybirakiem" Olsztyn-Ełk. Tym samym kolejowy węzeł piski spadł do niedawnej roli Wielbarka. Czy z taką samą przyszłością? ...puk, puk w niemalowaną klawiaturę.
    Pukanie nic nie daje... minął rok i w "postrajkowym" rozkładzie z grudnia 2003 obcięto poranne i wieczorne składy do i z Pisza. Na trasie pozostały w zasadzie dwie pary pociągów - jeden "stały" i dwa "wymiennie". Tak zostały poukładane, że trzeba się doskonale orientować w porach roku szkolnego, w dniu tygodnia oraz w godzinach. Na "otarcie łez" łódzki skład kursuje teraz w weekendy, pojawił się też (w teorii) tajemniczy towarowy Pisz - Szeroki Bór. Niestety szlakowa aż po Kolonię została obniżona do 30km/h, więc powtarza się niestety sytuacja z odcinka ełckiego. Niemal wbrew logice, w latach 2002/03, rozbudowano piską bocznicę (zabytkowymi szynami z linii do Kruklanek!) i kończy się ona obecnie drugą nitką do zakładów drzewnych przy ul. Gdańskiej. Mimo wszystko pospieszcie się, jeśli chcecie zobaczyć prawdziwą puszczę z okien pociągu!
Dworzec kolejowy w Piszu, widoczna barierka międzyperonowa. Pocztówka z okresu międzywojennego.     Na przywrócenie ruchu osobowego w kierunku Ełku też już nie ma szans. Co prawda w tygodniku "NIE" pisano radosne bajeczki, jak to Babalski zbierał kasę na warmińsko-mazurskie szynobusy i jak to śmigałyby one właśnie z Pisza do Ełku z prędkością 60km/h... a świstak siedzi i zawija. Niedawno znowu powtórzono "złudzenia", tym razem w związku z pierwszym warmińsko-mazurskim szynobusem, który wyjechał na szlak jeszcze w lutym 2004 (niestety "porojonym przyśpiechem" przez Orzysz). W ramach kreowania takich "legend" napiszę, że mieszkańcy zamkniętych stacyjek na linii Pisz-Ełk wciąż słyszą świst parowozów i widują kursujące nocami składy-widma!!! Wraz ze współpracownikami Strefy 11 przeprowadziłem eksperyment badawczy i rzeczywiście!!! Dzięki specjalnej kamerze duchowizyjnej udało się sfotografować taki ezoteryczny pociąg nr 66118 Ełk-W-wa Zach. (patrz fotogaleria!). Hi, hi :) gdyby nie gruba darń, szyny już by się poprzewracały... ze śmiechu! Vmax w 2002 roku na tej trasie to było 30km/h, często ograniczona do 20km/h! W efekcie przejazd trasą długości 55,5 km zabiera ok. 3 godzin. W takim szalonym pędzie kursują tędy zdawcze składy towarowe i w zasadzie tylko w tym kierunku, choć w 2002 roku zaobserwowałem także rzadki wyjazd brutto z Pisza na Olsztyn.
    W maju 2003 roku trasą Pisz - Ełk, wagonem motorowym SN61, przejechali uczestnicy imprezy "Ganzem po Mazurach"... może to już ostatni przejazd "osobowy" na tej linii? Kolejny rozkład 2003/2004 ... szlakowa 20km/h na całym odcinku :( To może jeszcze rzut oka na jedną z ostatnich zdawek na trasie w Drygałach i Starych Gutach.


Niby zwykły dzień...

    Jest chłodnawy wrześniowy poranek. Rozległy teren piskiej stacji otula szarawa mgła. Niczym we śnie majaczą w niej wspomnienia dawnej świetności- kontury dworca, nastawnie, potężna wieża ciśnień, rampy. Martwego bezruchu nie przerywa już o świcie gwizd lokomotyw, metaliczny stukot przetaczających się wagonów, ludzki gwar na peronach, megafonowe zapowiedzi pociągów, brzęk pocztowego Melexa nabitego paczkami i listami. Od tego roku nawet zegar peronowy nie zakłóca już tykaniem tej smutnej ciszy, a jego pusty kikut jest wymownym znakiem zatrzymania się dobrych czasów piskich kolei. Do autobusów również niewielu tu chętnych, bo dworzec leży daleko od centrum miasta. To niestety jedna z przyczyn malejącej popularności ostatniej żelaznej drogi. Może dlatego powstają bajkowe "szklane dworce"... tylko kto je wybuduje?
    Od ponad roku nie przyjeżdża tu już żaden poranny pociąg z Olsztyna. Kończą bieg w Szczytnie, tak samo zresztą jak nocny "Sybirak"... Jeśli chce się rankiem cokolwiek zobaczyć - nie ma wyboru - trzeba dojechać do Pisza własnym transportem :(
    Parę minut po szóstej coś zaczyna się dziać. Trudno powiedzieć, czemu stacja jest czynna już od 6.30. Chyba tylko po to, aby domknął się 12 godzinny dyżur, aby było zabezpieczenie wycieczek dla MK, a może dla nieprzewidzianych eszelonów z Szerokiego Boru? Otwierana jest poczekalnia - właściwie tylko dla klientów PKS (czy PKP-Nieruchomości biorą prowizję?), ewentualnie dla rzadkich amatorów płatnego WC. Dyżurny ruchu wychodzi na perony sprawdzając, czy w nocy ktoś mu szyn nie rozkradł. Zadziwiają równiutko przystrzyżone z trawy i chwastów tory - pierwszy chyba raz od kilku lat - tak przy okazji ogólnego koszenia wokół dworca. Po rytualnym obchodzie dyżurny zasiada przy gazetce i porannej kawce w nastawni dysponującej. Ma sporo czasu by wspominać dawną świetność stacji. Luzik. Jeszcze 10 lat temu trzeba było dyżurować całą dobę i codziennie 9 razy przyjąć i odprawić pociągi z odległych krańców Polski.
    Na torze nr 6 przy rampie "drzewnej" stoi osiem pustych jeszcze platform. Po siódmej leśnicy ruszają do pracy przy załadunku. Po drugiej stronie na torze nr 3 czekają kolejne dwie puste platformy.
    Na punkcie zdawczo-odbiorczym i bocznicach zakładów drzewnych panuje niczym nie zakłócona cisza. Świeżo zbudowane odgałęzienie do Holzwerku pokrywa się powoli rdzą bankructwa. Tuż obok majaczy w gęstej trawie inna zapomniana bocznica kończąca się pod suwnicą. Kilkaset metrów dalej na łuku dawna mini-stacja mijankowa (boczny tor z dwoma zwrotnicami). Kiedyś musiał być tu taki ruch, że wymagał krzyżowania lub obiegania składów zdawczych "Sklejki" i ciepłowni. Zza zakładowej bramy dochodzi charakterystyczny odgłos kaczego silnika i stukot przetaczanych wagonów. Około dziewiątej pracownik otwiera bramę i opuszcza rogatki na ruchliwej szosie. Powolutku wyłaniają się platformy - jedna, dwie, cztery, za nimi jeszcze dwie cysterny, a na samym końcu zakładowa SM03 a właściwie 409 Da 502. Kawalkada przetacza się bez pośpiechu w kierunku stacji, złoszcząc właścicieli blachosmrodów. Składzik mija martwe bocznice i zatrzymuje się po mistrzowsku buforami niemal idealnie na punkcie z-o. Silnik gaśnie, trzaskają drzwi - czas na papieroska i pogaduchy w dyżurce... PKS.
    Przed dziesiątą dochodzi z oddali dźwięk fablokowego Rp1. To od strony Ełku nadjeżdża pociąg towarowy TKMSc790 i sygnalizuje radośnie przemożną chęć wjechania na stację. Jest pół godziny przed planem (10.22) - ale to nie z powodu cudownego zwiększenia Vmax, tylko zamknięcia stacji handlowej w Drygałach. Obsada ma już zapewne dość mozolnej, trzygodzinnej, 55 km wędrówki z prędkością 20km/h. Dyżurny nie może im podać sygnału na wybebeszoną tarczę przed mostem - ale od czego radio. Stukają dzwonki na przejeździe, a z prędkością rowerzysty zbliża się trójkącik reflektorów ełckiej Stonki. Dyżurny z PS2 i kieruje miniaturowy skład (SM42-389 plus dwie platformy) na tor nr 2. Jakby rozpędem dotacza się na wysokość nastawni dysponującej. Mechanik gasi silnik i z przybocznym mandaryniarzem wychodzą zasmakować ciszy i stabilnego podłoża. Wymieniają jakieś papierki ze "spedytorką", dostają od niej tajemniczą paczkę i... znikają u dyżurnego na rytualnej kawusi.
    Znów pół godzinki stacyjnej ciszy, nie licząc brzęczenia co większych much. Nieznaczny ruch firanek w kasowym okienku sygnalizuje pojawienie się ajentki. Obsługuje klientów z prędkością adekwatną do kursujących tu pociągów. Zadziora z niej straszna... no i "biznesłomen". Spytajcie ją o połączenie z innych stacji (np. z Ełku) a usłyszycie - "aaa to nie mój interes, nie zarobię". Najgorsze, że jakiś dureń wydrukował SRJP taką czcionką, że ani okulary ani grube szkło powiększające nie pomagają ;) Cisza kończy się o 10.30 - Stonka rusza na jednym "oczku" z całym dobytkiem w kierunku Olsztyna. Chwila niepewności - a nuż unikatowy kurs do Szerokiego Boru czy Rucianego (wpisywane jako wyjazd na bocznicę)... ale nie ma tak dobrze. Dyżurny z PS1 przekierowuje skład torem nr 7 na punkt zdawczo-odbiorczy. Mandaryniarz wisi swoim zwyczajem na tylnej platformie, nurkuje między bufory, sprawnie doczepia wagony ze "Sklejki" i sygnalizuje mechanikowi. W międzyczasie SM03 umyka już luzakiem do swej przytulnej szopy. Zebrany skład pakuje się tyłem na tor nr 3. Mandaryniarz odpina przywiezione z Ełku platformy i znów odjazd - tym razem na tor nr 5 - aby je tam pozostawić. Potem jeszcze pogaduchy z leśnikami na rampie, gdy Stonka wykonuje duży obieg. Mały problem... dyżurny nie zdążył się przemieścić na PS2 - mechanik złośliwie pogania go syreną. Po chwili TKMSc791 stoi gotowy do odjazdu na Ełk Towarowy, ale silnik SM42 znów gaśnie. Całkiem spory uzbierał się pociąg jak na tutejsze warunki - 7 wagonów. Trochę to za mało aby uruchamiać 1600KM tandemu 2SM42, choć w rozkładzie przewidziano taki zestaw do sforsowania z ciężarem 1000T górek pod Kaliszkami i Białą Piską. Chyba to tylko z "rozpędu" po "wiatrołomnym" szczycie przewozowym sezonu 2002/2003.
    Dzieje się coś zupełnie nowego. Niczym wieko trumny skrzypią kilka razy drzwi pustej poczekalni. Przed wyjściem na perony zasiada jakiś gość z plecakiem, składaczkiem przyjeżdża "tajemnicza pani" z torbą i kijem. Co kilka minut mimowolnie spoglądają to na zegarki, to na pobliską Puszczę Piską. Ich cierpliwość zostaje nagrodzona - po jedenastej dobiega stamtąd syrena Rp1. To pociąg osobowy ROPSr9641 Olsztyn-Pisz przepłasza nieostrożnych z przejazdu w Snopkach. Mijają długie minuty i koło PS1 pojawia się żółte czoło olsztyńskiej SU42-510 ciągnącej dwie bonanzy. Powoli turla się po prestiżowym torze nr 1 i przystaje daleko przed W4. Jest 11.30 - cztery minutki spóźnienia. Dobowe apogeum ruchu - dwa loki na stacji, ponad dwadzieścia wagonów, z pociągu wysiada... 10 osób licząc z Kierpociem. Teraz "tajemnicza pani" przystępuje do akcji w wagonach - na kiju pojawia się szczotka, z torby wyłaniają się świeże rolki papieru twarzowego i nowe worki na śmieci. W weekendy pewnie ma "premię" za wysprzątanie przedziałów "Mazur" z Łodzi Fabrycznej.
    Mechanik zakłada rękawice, sam odpina Polsacika i odjeżdża na obieg po torze nr 2. Wąsaty Kierpoć kręci się sennie po peronie - nie przewidziano przerwy na kawę w SRJP. W wagonach siedzą już... cztery osoby, więcej niestety nie będzie. Kierpoć osobiście odwraca blachy na wagonach i z namaszczeniem przygotowuje służbowy gwizdek. O 11.42 pociąg jako ROPSr9640 rusza na powrót do Olsztyna, żegnany ramieniem semafora jak 50 czy 100 lat temu...
    Ełckiej zdawce najwyraźniej smutno tak samej zostać na stacji, więc o 11.47 odjeżdża w długą drogę na wschód. Rozkładowo towarowy TKMSc791 powinien poczekać aż do 13.10, ale kto tam zważa na takie szczegóły. Szybciej będą w domu... przed piętnastą. Gorzej, że nawet rowerkiem trudno zdążyć pod most :(
    Tymczasem pociąg osobowy Pisz-Olsztyn pokona dwukrotnie dłuższą trasę nieco szybciej. Będzie w Olsztynie około 14.21, zmienią mu loka na jakąś SM-kę i zaraz powróci do Pisza o 17.14. Kilka- kilkanaście osób wysiądzie i wsiądzie do wagonów. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, o 17.29 po raz ostatni rozlegnie się na peronie gwizdek Kierpocia i "pożegnalne" Rp1 pod Snopkami. Skończy się zwykły niby dzień... O 18.30 dyżurny zamknie cały interes i zwinie się do domu.
    Może już jeden z ostatnich dni z takim ruchem? Linia nr 219 przetrwa zapewne kolejne rozkładowe trzęsienie ziemi. Niestety Pisz straci prestiżowe "Mazury", które dojadą już tylko na Warmię - do Olsztyna (czas zmienić nazwę pociągu!?). Po nowym roku na stacji w Piszu pojawi się dwa- może trzy (!?) razy na dobę szynobus SA106 (PESA). Agonia odcinka do Ełku wydaje się nieuchronna, choć jedyną alternatywą pozostaje doczepa wagonów ze "Sklejki" do szynobusu ;) ... albo TIR-y. Jeśli tak się stanie, to nie będą już potrzebne nastawanie, zwrotnice, semafory, boczne tory. Nie będzie już manewrówki, obiegania... stacja cicho i bez rozgłosu zamieni się w zwykły przystanek. Tylko dlatego te literki, oby nigdy nie stały się ciekawe ani historyczne.

[Relacja z września 2004 roku. Zdjęcia: na żółtym tle w fotogalerii.]


Pisz - Wilki - Kałęczyn

Pociąg przejeżdża przez most kolejowy w Piszu. Pocztówka sprzed I wojny światowej z archiwum Bogdana Chojniaka.     Czas ruszać na wschód, choć semafory mi tego zabraniają :) Stanowię chyba jedyny (jedno)osobowy, od ostatniej podróży Michała Kaweckiego... Robię parę kółek wokół zabytkowych semaforów i nastawni wschód, aż się pracownik wytoczył - "kto zacz MK". Za zwrotnicami tory przechodzą w jeden, po południowej stronie odgałęzia się krótka bocznica, prowadząca do jakiegoś magazynu. Za przejazdem, po północnej stronie obecnego toru, biegła kiedyś równolegle bocznica, która schodziła do bindugi lub przystani rzecznej. Ta zatoczka i wysepka na Pisie to już ostatni ślad po licznych niegdyś w Piszu wyspach, meandrach i starorzeczach. M.in. przez "zabetonowanie" rzeki w latach 70, doprowadzono do gwałtownego obniżenia poziomu wód do tego stopnia, że przestaje być ona żeglowna. Wymownym tego znakiem są szczątki dawnego portu "Białej Floty" - obecnie "Szlaku Połamanych Wioseł"? Nie przypadkiem, od kilku lat poważnie mówi się o potrzebie wybudowania pod Piszem śluzy - stopnia wodnego.
    Ale wracajmy do kolei... na tym odcinku - między mostem a warsztatami "Politechniki Rumińskiego" - stada niecierpliwych kaskaderów wyskakiwały ze zwalniającego przed semaforami składu, jadącego od strony Ełku. No bo komuż chciało się chodzić ze stacji np. pod Ogólniak albo do Medyka? Teraz to już tradycyjny spacerniak - wydeptaną ścieżką chodzi się tędy na plażę. Dzikie przejście nieźle daje się we znaki torowisku, obsypany nasyp, wiszące w powietrzu betonowe podkłady itd. Tu już widać także skutki lipcowego huraganu... połamane jak zapałki betonowe słupy telegraficzne z plątaniną przewodów. Odsunięto je tylko z torów - nikt tego już na PKP nie będzie naprawiał, bo i po co?
    Łuk przed mostem - ostry profil chyba na 90km/h - a trzeba hamować. Potężny nasyp przed przyczółkami mostu też się obsypuje, połatany starymi podkładami. Oberwane zejście po drugiej stronie - kończy się spacerowa "trasa plażowa". W tym filmowym miejscu kręcono jedną ze scenek "Akwenu Eldorado" oraz zakończenie "Show"... Do tego latem atrakcja - wariaci skaczący niegdyś do Pisy z górnego wspornika i to najlepiej tuż przed oknami pociągu (widownia!), gdy w nurcie leżą jeszcze podobno elementy stalowe wcześniejszych konstrukcji. Obecnie most z 1947 r. (i wiadukt jednocześnie) nie wygląda najgorzej, do rozsypania jeszcze mu wiele lat brakuje... Biedna ta przeprawa, w kółko wysadzana przy okazji "kurtuazyjnych wizyt" armii rosyjskiej w 1914 i 1945 r. [zdjęcia pierwszego mostu z 1885 r. w galerii wspomnianej już strony Galindii]. Za mostem ścieżka skrótowa na Os.Wschód przechodzi na bok toru. Tarcza ostrzegawcza (świetlna) jest w opłakanym stanie - pobite klosze i żarówki... łatano ją kiedyś i łatano - żeby tylko działało. Przed wojną w tym miejscu był semafor i zwrotnice, które odgałęziały tory linii dłutowskiej. Trzy równoległe tory tworzyły tu mijankę i posterunek odgałęźny Johannisburg Betriebsbahnof. Składy mogły tu manewrować lub czekać pod semaforem na pokonanie "wąskiego gardła" na rzece.
Wysadzony most kolejowy w Piszu. Pocztówka z 1915 roku.     Składy... zaczynam sobie marzyć o jakiejś skromnej zdawce na tym umierającym odcinku. Trafić na taką to jakby wygrać w Totka... :) aż tu nagle "Komu bije dzwon"-ek, bo z dala słychać działające rogatki! Rzut oka do tyłu - nie, nie, jedzie zdawka od strony Ełku! Z daleka to jakiś podejrzanie wyglądający zestaw - na czele widać dziwną lokomotywę z podwójnym garbem i parą lor z tyłu. Ha, ha, a to tylko sprzęgnięte Stonki - atakując "ze słońca" - tak mnie zmyliły :) Szkoda trochę takiego oświetlenia, zawsze warto uwiecznić cokolwiek na tej martwej linii. Przez ten huragan i wzmożony przewóz drzewa z Holzwerków (Pisz i Drygały) ożyła ona nieco w tym roku, pojawiają się nawet dwie pary zdawek dziennie (wyjazdy z Ełku ~ 7.00 i 10.00)! Km 104,0 - cholerny biały trójkącik w żałobnej obwódce :( Od tego miejsca zaczyna się odcinek torowiska, porażony już przez mazurskiego Smętka.
    Ok. 100 m przed przejazdem na szosie do Białej widać resztki podsypki po prawej - pierwszy ślad po torach linii dłutowskiej. Gdzieś tu, po północnej stronie znajdowała się dróżniczówka, natomiast po południowej - mała nastawnia. Stąd zapewne kierowano składy w zależności od potrzeb - na Ełk lub Dłutowo i ustalano kolejność wjazdów na stację główną w Piszu. Szlak dłutowski odchodzi łukiem na południe. W miejscu przejazdu był już nieco oddalony od toru ełckiego, przez co szosowa esica ma solidne rozmiary. Odkąd zabrakło dróżnika, to bardzo niebezpieczne miejsce pochłonęło kilka ofiar. Po dawnych zaporach pozostały betonowe resztki, leżące w trawie wokół przejazdu.
    Właśnie tu miał powstać przystanek osobowy Pisz-Wschód (na linii ełckiej). W latach 80 było wokół tego trochę szumu - mieszkańcy rozrastających się osiedli oraz uczniowie LO i LM nie musieliby pokonywać całego miasta, aby wsiąść do pociągu (byle jakiego). Przystanek Pisz-Wschód przydałby się nawet i dziś!
    Za szosą po szlaku biegła niegdyś polna droga, obecnie droga osiedlowa na Os. Wschód. Niestety nie pozostał żaden ślad po nasypie. Tuż za osiedlem, od transformatora i dalej wzdłuż linii energetycznej biegnącej na płd., widać niewyraźny ślad nasypu. Został on rozryty pługiem - być może to efekt działania słynnego niemieckiego "pługu kolejowego", używanego pod koniec wojny do niszczenia szlaków. Wśród żwiru leżą jeszcze granitowe słupki hektometrowe.
Dworzec w Kałęczynie. Ciekawa ozdoba na ścianie bocznej. Pocztówka z okresu międzywojennego z archiwum Piotra Gawrysiaka.     W pobliżu Jagodnego znajdował się pierwszy mostek nad rowem, zniszczony niestety w latach 70 - widać bardzo komuś przeszkadzał... Ciekawe, że pobliskie polne ogrodzenia wykonano z ... podkładów kolejowych!? Ale chyba są one nieco młodsze rocznikiem niż te "dłutowskie". Trawiasty garb nasypu zagłębia się w las pod Niedźwiedziami. Tu pojawiają się już pierwsze przeszkody - wiatrołomy, ale po chwili wychodzę na otwarte pola. Za chwilę na nasyp wkracza polna droga, ale tylko po to żeby pokonać dawnym mostem kolejowym małą rzeczkę kuszącej nazwie :) Most jest dobrze zachowany, do kamiennej licówki jeszcze nikt się nie dobrał (obym nie dał dobrego namiaru). Za prostopadłą polną drogą zaczynają się potężne wiatrołomy. Koniec luksusu... najbliższe dwa kilometry pokonywałem przez 2,5 godziny!!! Tuż za asfaltem przy torze był kiedyś tartak. W latach drugiej wojny funkcjonowała tu ładownia towarowa Wilkenhof. Niestety wszystko było zawalone wiatrołomem i nie udało mi się odnaleźć żadnych resztek ramp.
    Wreszcie horror się kończy... ale kończy się też ślad po kolei. Ostatnim jest betonowy przepust, potem już tylko równiutko zaorane pola. Trzeba iść na azymut, korygując się na kolejnym przepuście nad rowem melioracyjnym. Potem należy się kierować na wyraźny garb mostu kolejowego na rzeczce Pisza Woda. Odwadniała ona niegdyś ogromne jezioro o tej samej nazwie. Nie ma już po nim nawet śladu... no może niezupełnie, bowiem w licznych rozlewiskach, rowach i bagnach ciągle wałęsają się ryby! Właśnie zaskoczyłem miejscowych chłopaków na rybaczeniu... hi, hi, bardzo się ucieszyli, że "ich most" będzie w Internecie :) Niestety jest on w opłakanym stanie, niemal doszczętnie ogołocony z kamienia i wykruszony ciągnikami DT. Za szosą do Borek zaczynał się teren przystanku Kałęczyn. Ktoś zapyta - czemu nie Borki? To proste - Kałęczyn przed wojną liczył 400, a Borki 60 mieszkańców! No tak, ale po przystanku dziś nie ma nawet śladu... zupełne null, nawet droga stacyjna się nie uchowała. Przed wojną znajdowały się tu trzy tory przejazdowe, dworzec i kilka budynków gospodarczych. Murowany budynek dworca przypominał standardowy obiekt z pocz. XX wieku, pozbawiony jednak przyległej parterowej poczekalni. Zasadnicza bryła budynku składała się z dwóch piętrowych części, nakrytych naczółkowymi dachami. Na parterze umieszczono pomieszczenia służbowe, małą poczekalnię i kasę, a na piętrze mieszkanie służbowe. Do dworca przylegał szachulcowy magazyn spedycyjny (z rampą). Od strony peronu wzniesiono dużą parterową nastawnię. Prwdopodobnie już po zniszczeniach z okresu I wojny, dworzec ozdobnie otynkowano z pozostawieniem ceglanych naroży i przyziemi.

Dziadowo - Paski - Rakówko

Dworzec kolejowy w Dziadowie. Fragment pocztówki ze zbiorów Bogdana Chojniaka.     Kolej'ne pamiątki są dopiero w lesie za szosą do Kałęczyna. Pozostał wyraźny nasyp, liczne słupki pomiarowe i biegnąca tuż obok leśna droga. Na szczęście wiatrołom został tu już wstępnie uporządkowany, las huczy od pił i ciągników ZUL-ów. Miejscami nasyp jest niemal idealny, dołki po podkładach, rowki odwadniające itp. Kilkaset metrów przed mostem na rz. Bogumiłce linię przecina rów przeciwczołgowy z lat II wojny. Niestety dalej już wiatrołom jest tak potężny, że odpuszczam walkę. Wychodzę na szosę Pisz-Kolno (upzzz! wszędzie zakazy wchodzenia do lasu) i omijam ten odcinek aż po teren przystanku Dziadowo. Straszne widoki po drodze - wyraźnie właśnie tędy przeszło główne uderzenie huraganu... jak okiem sięgnąć wszędzie połamane pnie. Wygląda to jak pole gigantycznych szparagów :( albo widok po uderzeniu Meteorytu Tunguskiego. Wróciłbym na szlak wzdłuż rzeczki, ale akurat w rejonie mostu kolejowego (czy istnieje?) pracują leśnicy... Gdybym miał jakąś atrapę piły :) udawałbym swojaka. A tak pogonią mnie ani chybi, na tej wyłysiałej "patelni" będzie mnie widać na 2 km.
    Udaję się w rejon dawnej wsi Dziadowo-Wróbel. Po tej osadzie, liczącej przed wojną 500 mieszkańców, nie pozostało już prawie nic. Co dziwne "nie zauważył" jej przed wojną M. Orłowicz, w opisie podróży koleją z Pisza do Dłutowa. Brukowana droga (drogowskaz na Bogumiły) doprowadza mnie do rejonu przystanku kolejowego. Zachował się tu rozległy plac z długą betonową rampą, służącą niegdyś transportowi drzewa z dwóch miejscowych tartaków. Przystanek posiadał oprócz dwóch torów przejazdowych także bocznicę do formowania zdawek. Układ dworca został rozbudowany w porównaniu do obiektu w Kałęczynie. Dworzec nakrywały czterospadowe dachy, z boku przylegała parterowa poczekalnia (?), a na dachu nastawni wykonano tras. Mała przerwa w trasie - coś dla fanów mostownictwa. Udając się brukówką od szosy w przeciwnym kierunku, dojdziemy nad Pisę. To bardzo malownicze miejsce - meandrująca silnie rzeka, w której można się zawsze ochłodzić, wokół lasy, łąki, łabędzie :) Tutejszy wysoki, drewniano-stalowy most jest tak wyschnięty, że aż postawiono tablice ostrzegawcze, aby nie rozpalać zbyt blisko ognisk! Wracając na szlak - od byłego przystanku Dziadowo torowisko szybko zbliża się do szosy Pisz-Kolno. Tu najwyraźniej przydało się po tylu latach, stanowi bowiem idealną drogę do przeciągania i składowania ściętych kłód.
    Za małym mostkiem kolejowym znajduje się przy szlaku betonowa rampa z resztkami wagi wagonowej. Była to ładownia towarowa Paski Wielkie. Podobna ładownia znajduje się także kilometr dalej, w miejscu byłej osady Rakówko, tuż za szosą odgałęziającą się do Turowa. W tych miejscach pociągi osobowe nie przystawały (wg rozkładu), rampy służyły głównie nadaniom drzewa z miejscowych tartaków oraz różnych produktów rolnych.

Jeże - Dłutowo - Czerwone - Kolno

Dworzec kolejowy w Jeżach. Fragment pocztówki z okresu międzywojennego.     Nasyp zaczyna się stopniowo oddalać od szosy. W pewnym miejscu odnalazłem nawet komplet słupków hektometrowych. Ustawione przemiennie po obu stronach, dają się jeszcze odczytać (duże cyfry 7, 9). Na skraju lasu na torowisko wkracza polna droga, prowadząca do Jeży. Była to (i jest) największa osada na tej trasie, licząca przed wojną ponad 600 mieszkańców i ciekawostkę - kościół z 1866 r. z dzwonami wykonanymi w odlewniach w pobliskim Wądołku. Nie ma się co śmiać - do końca XIX w. były to największe huty żelaza (wytop rudy darniowej) w Prusach!!!
    Za lekkim łukiem żwirowego nasypu zaczyna się teren przystanku kolejowego, z zachowaną solidną rampą i rowkami odwadniającymi równię stacyjną trzech torów. Resztki fundamentów zabudowań stacyjnych znajdują się niestety na posesji prywatnej. Dworzec w Jeżach przypominał raczej obiekt stacji węzłowej. Do obszernej czteroosiowej części piętrowej przylegały parterowe przybudówki: poczekalnia i budynek gospodarczy z użytkowymi poddaszami. Do poczekalni przylegał magazyn ekspedycji. Kawałek dalej torowisko jest odgrodzone i trzeba obejść je drogą. Leżą przy niej "importy" z jakiegoś innego SPS-u - sterty betonowych podkładów kolejowych :) U podnóża potężnych skarp dawnych piaskarni w Jeżach szlak został rozjeżdżony na amen. Tuż przed lasem nasyp jest nieco lepiej zachowany, przecina go tu polna droga. Porośnięty lasem ślad torowiska znów zbliża się do szosy kolneńskiej.
    Po obu stronach dawne poletka po kolejnej zniszczonej wsi. Była to najstarsza osada na tym szlaku, założona w 1435 r. tuż nad granicą mazowiecką. Co ciekawe, granica ta była jedną z najdłużej utrzymujących się w Europie (a może i w świecie). Oficjalnie od 1422 r. - nieoficjalnie już od czasów Bolesława Chrobrego, właśnie w tym miejscu kończyły się terytoria pruskie, potem krzyżackie i niemieckie. Przy wszelkich zmianach administracyjnych po 1945 r. mazurska granica trwa nadal, zawsze jako wojewódzka :)
    Dłutowo było niewielką wsią liczącą ok. 100 mieszkańców, w większości pracowników kolei, tartaku i pograniczników. Użerał się z nimi sam Melchior Wańkowicz, płynący kajakiem Pisą do Polski. Tu także pochowano, zmarłego w okresie Powstania Listopadowego, głównodowodzącego armią rosyjską feldmarszałka Iwana Dybicza. Dnia 4 IX 1939 r. wieś i stacja kolejowa została zdobyta przez oddziały Podlaskiej BK, a następnie splądrowana i spalona przez pazernych Kurpiów :( Nauczeni tym przykrym doświadczeniem Niemcy, wybudowali latem 1940 r. między Dłutowem i Jeżami zespół potężnych schronów tzw. Stützpunkt Gehsen, należący do Mazurskiej Pozycji Granicznej. Jeden z lepiej zachowanych obiektów, ryglujący ogniem ckm tor i szosę, widać na wzniesieniu po lewej stronie. Po prawej, między torem i szosą, ukrywano w innym schronie działo p.panc. Wiosną 1941 r. w widłach Wincenty i Pisy powstał obóz jeniecki 331 (potem I-C) dla żołnierzy Armii Czerwonej. Obóz - szumna nazwa - umierający z głodu i chorób ludzie, ogrodzeni drutami kolczastymi, śpiący na gołym polu lub w wygrzebanych jamach. Oficjalnie zlikwidowany już w 1942 r. pochłonął ok. 4000 istnień, choć są informacje o dalszym jego wykorzystywaniu jako Dulag 121 do 1944 r. i 12000 ofiar (?). Osada dłutowska, choć wielokrotnie niszczona i odbudowywana, nie przetrwała już najazdu 50 Armii gen. Bołdina w 1945 r. Pozostały tylko zarastające fundamenty domów, żołnierski cmentarz z lat 1914-15 i... resztki stacji. Niemal wszystko o historii Dłutowa znajdziecie na stronie Galindii.
Okazały dworzec kolejowy w Dłutowie. Pocztówka ze zbiorów Piotra Janika.     Szosa skręca w stronę dawnej wsi, a nasyp wchodzi w młodniki. Teren został zniwelowany i zaorany, trudno więc iść dokładnie po dawnym szlaku. Stacja Dłutowo składała się z dwóch części: towarowo-osobowej oraz technicznej. Dochodzę do starych ramp towarowych, fundamentów budynków kolejowych w krzakach i brukowanej drogi stacyjnej do szosy (zamkniętej rogatką!). Założenie zaplanowano jako stację końcową tej linii, były tu więc cztery tory przejazdowe, bocznica towarowa i długa bocznica manewrowa w kierunku granicy. Trzyczęściowy dworzec z odrębną sekcją magazynową był reprezentacyjnym gmachem, zupełnie nieprzystającym do odludnej mazurskiej wsi. Widać, że planowano go do znacznie poważniejych zadań - stacji granicznej z Rosją. Od stacji na kierunku północnym, nieco w bok odchodziła bocznica do niewielkiej obrotnicy (16m), stanowisk pobierania węgla i szopy- parowozowni pomocniczej. Zachował się tu ukryty w skarpie budynek i szczątki kanałów rewizyjnych. Idąc od stacji na południe, mijam stanowisko żurawia wodnego, wieża ciśnień i pompownia znajdowała się przy parowozowni. W latach II wojny światowej dociągnięto tu wąskotorówkę z Kolna i w ten sposób Dłutowo stało się terminalem przeładunkowym. Prawdopodobnie torowisko wraz z peronem tej kolejki znajdowało się po wschodniej stronie stacji i podciągnięto je również do części technicznej.
    Nieco dalej na południe równia stacyjna wyraźnie się zwęża. Dwutorowy nasyp jest coraz wyższy, co ciekawe podtorze wschodnie jest coraz niżej w stosunku do zachodniego. Jest to pozostałość z lat 1915/16 lub 1941 r., gdy postanowiono położyć tor aż do Kolna. Aby dokładnie "trafić" w czoło nasypu rosyjskiego po drugiej stronie Wincenty, wykonano tę niższą część podtorza. Na wyższej części leżał do 1945 r. normalny tor - czuć jeszcze wyraźne wgłębienia w darni po podkładach, czego nie można powiedzieć części niższej. Prawdopodobnie właśnie stąd wypadł jesienią 1944 r. rozpędzony parowóz, który przeleżał w krzakach do lat 60, pocięty następnie i wywieziony na złom. Maszynista na szczęście zdążył wcześniej wyskoczyć. Ok. 300 metrów przed dawną granicą nasyp się kończy. W czasie I wojny saperzy niemieccy wybudowali w tym miejscu kilkudziesięciometrowy drewniany most kolejowy. Most ten został rozebrany po pierwszej wojnie i prawdopodobnie odbudowany po 1941 r. jako wąskotorowy. Zachowały się po nim ślady w postaci garbów ziemnych z resztkami fundamentów podpór oraz ucięte słupy wbite w dno rzeczki granicznej.
    Ok. 100 metrów dalej, po drugiej stronie, znajduje się czoło nasypu rosyjskiego z 1914 r. Da się po nim iść wąską ścieżką, choć na wysokości wsi Wincenta jest bardzo mocno zarośnięty krzakami. W rejonie wsi nie widać żadnych śladów po przystanku osobowym czy towarowym - prawdopodobnie na całej trasie do Kolna nigdy takich nie było. Piaszczysty wał nasypu jest zniszczony w miejscach przecięcia z każdą drogą. Znów zbliża się z prawej szosa kolneńska i zaczyna się większy las sosnowy. Małe płotki ogradzają szczególne miejsce tuż za torem po lewej - taki rosyjski "Katyń", w którym w latach 1941-44 chowano zmarłych i rozstrzeliwanych jeńców z obozu dłutowskiego. Znajduje się tu pomnik i symboliczne groby ofiar.
    Dalsza droga po torowisku jest przyjemna - leśna trawiasta aleja w szpalerze wysokich sosen. Tylko w jednym miejscu, przy polnej drodze na Rupin, auto-"turyści" zrobili sobie zeń WC :( Kończy się las, niestety przy polach kolonii Czerwone fragment nasypu jest zniszczony, leżą tu polne kamienie i darń. Ciekawe, że miejscowi nazywają kolonie przy dawnym torze "Sztreką" (najpewniej od niemieckiego Bahnstrecke!!!). Tuż przed pierwszymi gospodarstwami, w wykopie, zaczyna się karkołomny zakręt torowiska - niemal 90 stopni! Ominięto w ten sposób garby terenowe w rejonie wsi Czerwone. Dalsza część szlaku biegnie równolegle do drogi na Bialiki i stamtąd niemal dokładnie na południe do Kolna.
Tor wojskowej kolei wąskotorowej Kolno-Stawiski. Fragment pocztówki Kolna z 1915 roku.     Stacja Kolno Wąskotorowe znajdowała się koło szpitala, tuż przy drodze z Pisza. Jeszcze do 1972 r. kursowały stąd pociągi Myszynieckich Kolei Wąskotorowych (Ostrołęckich Kolei Dojazdowych - jak kto woli :) Składy z Kolna kursowały do Myszyńca, a stamtąd można było dojechać do Grabowa (Ostrołęki), Łomży (p. Dęby i Nowogród) i Spychowa (do 1962 r.). W 1973 roku wszystko zlikwidowano i rozebrano, 400 ludzi pożegnało się z pracą na PKP. Pozostała pamiątka - Ulica Kolejowa w mieście bez kolei... Ech, czemu człowiek urodził się dopiero na ich pogrzeb? Chyba tylko po to, aby położyć kwiatki na ich grobie i uwiecznić na takich stronkach :) A więc... odjazd (rozkład PKP z 1949 r.)

ODJAZDY       STACJA KOLNO WĄSKOTOROWE       PRZYJAZDY

 15:15, 23:10               MYSZYNIEC               07:40, 22:10
[przez Dęby]
    Źródła i pomoc:
  • Nieustająca pomoc i wymiana materiałów z Michałem Kaweckim :)
  • Pomoc, informacje i materiały od Ryszarda Wojciecha Pawlickiego - Dziękuję!
  • Bezcenne materiały Piotra Gawrysiaka o historii i układzie stacyjnym Dłutowa - Dziękuję!
  • Stanisław Jasiński, Adam Żywiczyński "Węzeł kolejowy w Piszu" część 1-2 /w/ "Znad Pisy" nr 10 i 11 [2001]
  • Zygmunt Lietz "Obozy jenieckie w Prusach Wschodnich 1939-45 r." Warszawa 1982
  • Mieczysław Orłowicz "Ilustrowany przewodnik po Mazurach Pruskich i Warmii" (rep.) Olsztyn 1991
  • Andrzej Rozenek "Zdycha na stacji lokomotywa" /w/ "NIE" nr 19 [2002]
  • Günter Schiwy "100 dni ucieczki z Mazur w 1945 r." /w/ "Znad Pisy" nr 10 [2001]
  • Melchior Wańkowicz "Na tropach Smętka. Dzieła wybrane" Kraków 1980
  • Adam Dąbrowski, Sebastian Marszał "Pisz" forum dyskusyjne KMK Olsztyn 2004.01.01
  • Informacje o sprawozdaniach Sejmiku Powiatowego z 1923 r. i inne od Pana Karola J. Stachelskiego z Kolna - Dziękuję!
  • Podziękowania dla Jarosława Kucharczyka za cenne inforamcje!
  • Podziękowania dla Bogdana Chojniaka i Piotra Janika za udostępnienie archiwalnych pocztówek!
  • Kursbuch 1944 (archiwalny rozkład jazdy) kolej-ne dzięki dla Michała :)
  • SRJP 1949 (tab. 527) podziękowania dla Andrzeja Tajcherta.
  • Spis taboru w Reichsbahndirektion Königsberg dla parowozowni pomocniczej w Piszu (dane z 1925 roku) ze strony http://mitglied.lycos.de/walluhn/bahn/31_12_1925/kon.htm (strona zlikwidowana)

Poniższy tekst proszę potraktować jako przyczynek co do naruszania praw autorskich w Internecie. Zapożyczenie nie miało na szczęście charakteru "podszywania się" pod autorstwo treści i nie było tak drastyczne jak preparowanie przez pewnego harcerza zdjęcia z Samborowa jako własnego, ale...
    Powinno być mi miło, że informacje i cytaty z niniejszej strony zostały wykorzystane w poczytnej powieści sensacyjnej z serii "Pan Samochodzik i...". Niestety wykorzystano je bardzo niefortunnie bez podania źródła i zrobiło mi się raczej nieprzyjemnie. Na szczęście sprawę udało się szybko wyjaśnić i sprostować w kolejnym tomie oraz stronie autora.
Oto sprostowanie:

Z dużym opóźnieniem pragnę przeprosić pana Cezarego Markiela za kardynalne niedopatrzenie, którego się dopuściłem podczas przygotowywania tomu pt. "Stara księga". Otóż nie podałem jego nazwiska pod cytatem z artykułu dotyczącego starej linii kolejowej Dłutowo-Pisz. Owo przeoczenie miało charakter zwyczajnego błędu przy pracy. Jednocześnie pragnę podziękować za możliwość wykorzystania informacji zawartych na jego stronach internetowych www.torowiskiem.prv.pl i www.ostpreussen.prv.pl. Są one prawdziwymi skarbnicami wiedzy w temacie kolejnictwa regionów Warmii i Mazur i posłużyły mi za przewodnik po ziemi piskiej. [...]
Dziękuję wszystkim i przepraszam.
Arkadiusz Niemirski

All rights reserved - Wsie prawa zaszcziszczieny © Cezary Markiel XII 2002-2005

fortyfikacje fortyfikacje fortifications bunkerskolej mazury warmiaiskierki bydgoszcz wspólnota duchowa stowarzyszenie